Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie.

niedziela, 10 kwietnia 2016

" Wieści szpitalne"




No więc sytuacja wygląda następująco:

Julia jak już na fejsie pisałam w środę trafiła do szpitala z powodu napadu padaczkowego, który nie chciał ustąpić.

Relset ( wlewka hamująca napad) nie pomogła, była konieczność podania innych leków do żylnych.

Po wielkich trudach zostaliśmy przyjęci na oddział neurologiczny.

Napad został opanowany ale nastąpiły inne komplikacje.

Okazało się, że Julia ma wysoki stan zapalny a badanie ogólne niczego niepokojącego nie ujawniło.

Do tego panna postanowiła rozpocząć strajk głodowy.

Już jakiś czas temu pisałam , że mamy spore problemy z karmieniem i pojeniem Julki.

Jednak niechęć do jedzenia ( z piciem zawsze był problem) przychodziła zazwyczaj tylko przy ostrych infekcjach gardłowych.

Niestety od kilku miesięcy problem zaczął narastać i Julia od czasu do czasu  odmawiała przyjmowania posiłków. Jaki jest tego powód sami nie wiemy.

Możliwe, że postępująca choroba spowodowała trudności w połykaniu.

Julia od środy do wczoraj nic nie jadła- była tylko na kroplówkach.

Wczoraj na obiad udało się w nią wmusić trochę mięsa , a na kolację jogurt o piciu nie było mowy.

Niestety na serkach długo nie pociągnie tym bardziej, że już trochę spadła z wagi.

Od stycznia próbowaliśmy zrobić diagnostykę pod kontem refluksu ( który jest podejrzewany) jak również pod kątem pega.

Uniemożliwiały nam to ciągłe infekcje Julki.

Niestety gastroskopia musi być wykonana pod znieczuleniem ,a do znieczulenia dziecko musi być zdrowe i minimum dwa tygodnie bez antybiotyku co w naszym przypadku było nie do przeskoczenia.

W związku z zaistniałą sytuacją z neurologii zostaliśmy przeniesieni na oddział pediatryczny dla dzieci starszych.

Byłam bardzo mile zaskoczona i życzyłbym sobie jak również wszystkim rodzicom dzieci specjalnej troski takiego traktowania i podejścia do dziecka na każdym oddziale jak właśnie miało to miejsce na oddziale pediatrycznym.

Julia dostała salę jednoosobową, z czego bardzo się ucieszyłam ponieważ ona także ma prawo do intymności, a nie świecenia gołym tyłkiem przy przewijaniu.

To narusza jej godność- weszła w okres dojrzewania więc nie jest już malutkim dzieckiem któremu da się wszystko zasłonić, ponadto w salach wieloosobowych trudno o ciszę w godzinach kiedy mycha chce spać, a niestety musi spać kiedy chce bo jak nie umie przez dłuższy czas usnąć to wywołuje sobie tym napad padaczkowy ( Julia cierpi także na zaburzenia snu- stąd właśnie te problemy i wywoływanie napadu).

Łóżko w miarę możliwości personelu było zabezpieczone przed jej „fruwającymi” nogami i rękami, chciano nam załatwić materac przeciwodleżynowy- który jednak nie jest nam potrzebny.

Wczoraj i dziś dyżur miała pani doktor z oddziału noworodkowego . Cudowna kobieta.
Bardzo się przejęła stanem Julki.

Już wczoraj Julia miała konsultację laryngologiczną w celu potwierdzenia bądź wykluczenia przyczyny wysokiego CRP.

Okazało się, że winowajca „siedzi” gdzie indziej bo laryngologicznie jest wszystko ok.

Dziś poprosiłam o badanie kału od razu zostało zlecone, dopytywałam o posiew moczu i kontrolną morfologię oraz CRP także na jutro rano zostało zlecone.

Pani doktor pytała kiedy Julka miała USG jamy brzusznej, powiedziałam , że nie mam pojęcia bo to było już bardzo dawno temu, więc od razu je zleciła.

Lekarz z „naszego” oddziału prowadził już rozmowy z chirurgami .

Więc pani doktor przekazała nam , że jutro będzie albo konsultacja albo już konkretne działania pod kontem pega.

Niestety nie mamy już wyjścia .

Musieliśmy zdecydować się na to rozwiązanie.

Nie chodzi tu już tylko o problem z karmieniem i pojeniem ale także z podawaniem leków ( już nawet razem z mężem nie jesteśmy w stanie jej w całości ich podać, ponieważ tak się rzuca, że część po prostu rozsypuje) , do tego dochodzą ciągłe infekcje oskrzeli.

Julia najprawdopodobniej ciągle się zachłystuje przyjmowanymi pokarmami.
Często nawet tego nie widzimy a to powoduje nawracające zapalenia oskrzeli.

Broniłam się rękami i nogami przed takim rozwiązaniem już kilka dobrych lat i jakoś się udawało …..

Teraz niestety innego wyjścia nie ma.

Wbrew moim oporom wiem, że do najlepsza ,możliwa decyzja.

Julia przestanie chorować, zacznie normalnie uczęszczać do ośrodka ,który tak nawiasem mówiąc uwielbia, nie będzie dochodziło do odwodnień które niestety też bardzo często nam towarzyszą .

No i najważniejsze to, że będzie dostawała wszystko co jest jej niezbędne do życia.
Odpowiednią ilość wszystkich potrzebnych składników odżywczych.

A jeżeli będzie miała dobry dzień i chęci to nie ma żadnych przeciwwskazań do karmienia jej doustnie. Ile będzie chciała zjeść to zje w tradycyjny sposób a resztą dostanie przez pega.

Trzymajcie mocno kciuki za moją stokrotkę i wysyłajcie proszę sms-y na „ Się pomaga”.

Im szybciej uzbieramy potrzebną kwotę tym szybciej Julka zacznie leczenie i zahamujemy rozwój podstępnej choroby……

SMS O TREŚCI:

S3879

NA NUMER:


72365


2 komentarze: