Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie.

piątek, 30 marca 2012

"Trochę Wspomnień cz.6 Ciąża i przyjście na świat mojego synusia"







Przez to całe zamieszanie z telewizją, które tak nagle i nieoczekiwanie się rozhulało nie dokończyłam „sagi” „Trochę Wspomnień” a jest jeszcze trochę do wspominania.

Bardzo ważne dla mnie są wspomnienia związane z ciążą i przyjściem na świat mojego synusia Dawidka.

Ciąża była jak najbardziej planowana i chciana.

Choć przyznam, że obaw i strachu było bardzo wiele.

Przed tą ostateczną próbą powiększenia rodziny zdecydowałam się poddać wszystkim możliwym badaniom żeby mieć 100% pewność, że tak wczesne przyjście na świat Julki nie ma podłoża genetycznego tudzież jakiś moich problemów z donoszeniem ciąży.

Bałam się niesamowicie wyników, ponieważ tak bardzo pragnęłam drugiego dziecka, że jakby się okazało, że jest duże prawdopodobieństwo, że Dawid również może przyjść na świat przedwcześnie decyzję o powiększeniu rodziny musiałabym zmienić.

Ku mojej wielkiej radości okazało się jednak, że ze mną jest wszystko ok i spokojnie możemy rozpocząć starania.

Nie trwało to długo….

Już w pierwszym miesiącu starań okazało się, że udało się.

Bardzo się cieszyłam, choć przyznam szczerze, że, mimo iż wyniki miałam dobre i nic nie wskazywało na to, że sytuacja z przedwczesnym porodem może się powtórzyć strach mnie paraliżował.

Szczególnie w „TYCH” tygodniach….

Obawy okazały się niestety słuszne.

Ok. 22 tygodnia ciąży zaczęłam odczuwać bóle brzucha i dziwne parcie brzucha w dół.

Oczywiście natychmiast zjawiłam się u mojego lekarza.

Okazało się, że mam lekkie rozwarcie i skróconą szyjkę macicy.

Czyli jednak historia lubi się powtarzać-pomyślałam.

Całe szczęście miałam najcudowniejszego i najbardziej kompetentnego lekarza na świecie.

Natychmiastowa jego reakcja sprawiła, że wystarczyły odpowiednie leki a moja szyjka w ciągu kilku dni podniosła się z powrotem a rozwarcie znikło.

Kochani, jeśli szukacie dobrego ginekologa, dbającego o swoje pacjentki i niebagatelizującego ich dolegliwości i problemy z czystym sumieniem polecam doktora Jarosława Wieczorka.



Z tego miejsca chciałabym bardzo przeprosić pana doktora bo wiem, że byłam trudną pacjentką...

Mnóstwo pytań, strach i niepewność sprawiały, że nawet najmniejsza dolegliwość (niekoniecznie związana z ciążą)
kończyła się telefonem lub wizytą u lekarza.

Mam jednak nadzieję, że pan doktor wybaczy mi to z racji mojej pierwszej ciąży.

Po prostu byłam przewrażliwiona i bardzo się bałam, żeby ciąża była donoszona.

Chciałam również z całego serca podziękować za fachową opiekę i niedopuszczenie do tego, żeby Dawidek przyszedł na świat zbyt wcześnie...

A swoją drogą tak bardzo żałuję, że ten właśnie lekarz nie prowadził mojej ciąży z Julią.

No ale czasu nie da się niestety cofnąć....

Pan doktor przyjmuje w Katowicach ul. Łubinowa 3 w Prywatnej Klinice Położniczo-Ginekologicznej.



Nie zrażajcie się czytając „Prywatna….”

Klinika ta ma podpisany kontrakt z NFZ i za pobyty czy jakiekolwiek zabiegi w szpitalu nie płaci się.

Płatne są jedynie wizyty u pana doktora.

Dla tych, którzy chcieliby czegoś więcej dowiedzieć się o klinice i o panu doktorze poniżej wklejam link do strony kliniki:

http://www.narodziny.com.pl/

Dawid rozwijał się prawidłowo i rósł jak na drożdżach.

Ok. 36 tygodnia ciąży pojawiły się skurcze przepowiadające.

Po rozmowie telefonicznej z panem doktorem uspokoiłam się i wiedziałam, że to całkowicie normalne.

Tydzień później dokładnie 11 kwietnia 2008 roku zjawiłam się u lekarza na kontrolę.

Zdając sobie sprawę, że może zostawić mnie już w szpitalu, ( ponieważ skurcze nadal się utrzymywały) pojechałam przygotowana na tą ewentualność (walizka spakowana czekała w samochodzie).

Był piątek.

Po badaniu pan doktor stwierdził, że zostaję w szpitalu,a w niedzielę będę miała cięcie cesarskie.

 Za jakąś godzinę decyzja została jednak zmieniona a mnie poinformowano, że poród odbędzie się jeszcze tego dnia ( 11.04.2008r. ).

Może dlatego, że mój lekarz weekend miał po prostu wolny od pracy.

Zestresowana całą sytuacja zaczęłam wydzwaniać do bliskich.

Od samego początku planowaliśmy, że Mirek będzie przy porodzie no, ale niestety był w pracy na rano a ja zabieg miałam o 10.00.

Mój tata był ze mną w szpitalu. Przywiózł mnie na wizytę (nie miałam jeszcze prawa jazdy).

Jego zmiana w pracy przypadała na popołudniu, ale jak dowiedział się, że za niedługo mój synuś a jego wnuk pojawi się na świecie twardo i wytrwale czekał….

Nie przejmował się, że może się spóźnić do pracy.

No i zaczęło się.

Najpierw znieczulenie, a później już tylko niepokój jak to będzie wyglądać, czy Dawidek będzie zdrowy, i czy będzie bolało…

Mimo moich wszystkich znaków zapytania wszystko poszło dobrze.

Dawidek urodził w 37 tygodniu ciąży zdrowiusieńki i ważył 3600 gram i miał 55 cm.

Dostał 9 punktów w skali Apgar.







                                                                                              Z tatusiem:)



Z radości płakałam jak dziecko.

Był cudowny.

Niestety przez pierwsze 12 godzin nie mogłam się ruszać-musiałam leżeć na wznak.

Tragedia.

Ale w sobotę rano już chodziłam i mój skarbuś był już tylko ze mną.

Dzięki temu, że nie dostał żółtaczki w poniedziałek opuściliśmy już szpital.

W domku wszystko już czekało na nasze przyjście.

My po raz drugi zostaliśmy rodzicami, moi rodzice dziadkami a Juleczka starszą siostrą….



5 komentarzy:

  1. Witam Cię Olu.
    Już od jakiegoś czasu odwiedzam bloga i muszę przyznać, że jestem pełna podziwu dla Ciebie i Mirka. Jesteście wspaniałą rodziną i przykładem dla wielu. Pozdrawiam Was serdecznie.
    Anna Pniewska

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Aniu:)
    Dziękuję Ci za tak miłe słowa:) i goszczenie ma moim blogu:)
    Wydaje mi się jednak, że jesteśmy zwyczajni jak wszyscy.
    Nie ma nic wspaniałego w tym jacy jesteśmy.Każdy na naszym miejscu tak samo i z tak ogromną determinacją walczył by o swoją pociechę.
    Każde dziecko i nie tylko dziecko powinno mieć szansę na w miarę normalne dzieciństwo i życie.Wydaje mi się, że obowiązkiem każdego rodzica jest opieka i dozgonna miłość jak również szukanie nowych metod leczenia i rehabilitacji.
    Ktoś kiedyś powiedział coś bardzo mądrego co bardzo utkwiło mi w pamięci "Gdzie kończy się medycyna,zaczynają się cuda...." I tym mottem staram się żyć i wierzyć, że i Juleczka takiego cudu dozna :)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Justyna Abramska8 grudnia 2018 12:12

    Ja również bardzo dobrze wspominam swoją ciąże i mam to przed oczami jakby to było wczoraj. Pamiętam również że regularnie zaglądałam do https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/7-tydzien aby być pewna według kalendarza co się dzieje w danym tygodniu ciąży. Bardzo fajna pomoc, gdyż taka wiedza na pewno nam się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  5. 50 year old Assistant Manager Abdul Laver, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Handball. Took a trip to Cidade Velha and drives a Ferrari 250 LM. tutaj

    OdpowiedzUsuń