NIESPODZIANKA
Zawsze byłam
przekonana, że wszystko, co się dzieje w moim życiu w dużej mierze zależy tylko
ode mnie.
Wiadomo są
sytuacje, na które nie mamy zupełnie wpływu i decyduje za nas życie, ale są też
i takie, którymi my sami kierujemy i nic ani nikt nie jest w stanie tego
zmienić.
No, więc
powracając do początku mojej wypowiedzi, czyli mojego przekonania, że wszystko
zależy ode mnie….
Otóż nie tak
do końca i już wcale nie jestem tego taka pewna jak wcześniej i nigdy już nie
będę.
Tak stało
się w naszym przypadku.
Od bardzo
dawna wydawało mi się, że nasze życie jest w miarę poukładane.
Wiadomo
niepełnosprawność Julki liczy się swoimi prawami, ale po za tym jakoś
funkcjonowaliśmy z dnia na dzień według pewnego schematu, który ułatwiał nam
życie.
Wszystkie
decyzje czy kroki poczynione w danym kierunku były dobrze przemyślane i
przedyskutowane.
Aż pewnego
dnia….stało się coś zupełnie niespodziewanego i nie planowanego.
Tak, tak
kochani dobrze widzicie i oczy Was nie mylą….
Pewnie wielu z Was jest teraz w ogromnym szoku....uwierzcie ja też byłam.
Okazało się,
że jestem w ciąży i będziemy mieli trzecie dziecko.
Nie powiem,
że wiadomość ta mnie uradowała, bo początkowo wcale tak nie było, właśnie ze
względu na to, że było to zupełnie nie planowane.
Byłam
przerażona…
Zaczęłam
zadawać sobie mnóstwo pytań-czy dziecko będzie zdrowe? Jak to będzie? Czy damy
radę? Czy nas stać? Gdzie się pomieścimy?
Wiele było tych
niewiadomych i były dość uzasadnione.
Mieszkkanko
mamy maleńkie bo dwa pokoje (49 metrów) .
Julia
powinna mieć swój własny pokój dostosowany do jej potrzeb niestety warunki na
to nie pozwalają. Na ile było to możliwe to dopasowaliśmy go do jej potrzeb,
ale to wciąż za mało. Początkowo Julka dzieliła pokój z Dawidkiem jednak ta opcja
się nie sprawdziła, ponieważ Julka różnie sypia w nocy i często zdarzało się
tak, że budziła Dawida, (mimo iż wcale nie płakała, ale „gadała sobie” po
swojemu, kopała w łóżko itp.) no i Dawid się zbuntował i stwierdził, że nie
chce spać w pokoju razem z Julka.
Oczywiście
nie miało to wpływu na jego stosunek do Julki-nadal jest cudownym, opiekuńczym
młodszym-starszym bratem.
Także
perspektywa kolejnego dziecka była dość trudna do wyobrażenia….
Zaczęliśmy
się zastanawiać gdzie się wszyscy pomieścimy.
Kolejną
obawą była obawa finansowa.
Nie będę
udawać, że wiedzie nam się fantastycznie, bo wcale tak nie jest i nie sztuką
jest udawać przed wszystkimi kogoś, kim się nie jest, lecz sztuką jest umieć przyznać
się do swoich słabości i problemów.
Te dwie
obawy spędzały mi sen z powiek przez kilka dni.
Jednak z
odsieczą przyszła moja mama, za co jej z całego serduszka dziękuję.
Podtrzymywała
mnie na duchu od samego początku i tłumaczyła, że jakoś się ułoży, że będzie
dobrze i mam się nie martwić.
I zaczęłam
patrzeć na tą całą sytuację zupełnie inaczej….
To nie tak,
że nie ucieszyłam się z tej ciąży.
Zawsze
chciałam mieć dużą rodzinę –pewnie z racji tego, że sama jestem jedynaczką.
Ale strach i
obawy przysłoniły tą radość, bo nie sztuką jest spłodzić dzieci, ale je
wychować i dać wszystko, czego potrzebują i tego właśnie bałam się najbardziej.
Tak jak
pisałam wyżej zawsze chciałam mieć „dużo” dzieci, ale nie miałam na tyle odwagi,
aby się zdecydować na kolejne dziecko.
Gdzieś się
pojawiały takie rozmowy i może plany, ale były one zdecydowanie oddalone w
czasie.
Aż zdarzyła się
niespodziewana i nieplanowana niespodzianka.
Dziś z perspektywy
czasu patrzę na to zupełnie inaczej.
Tak, tak z
perspektywy czasu, bo już trochę go minęło, od kiedy dowiedziałam się, że
jestem w ciąży.
Tak sobie
myślę.......... może tak właśnie miało być.
„Ten” na
górze miał swoje plany wobec mojej osoby i doskonale wiedział, że świadomie nie
zdecyduję się na kolejne dziecko, (mimo, że zawsze chciałam troje czy nawet
czworo) i postanowił zrobić nam niespodziankę.
Wiedział
doskonale, że na Dawidku kiedyś spocznie ogromna odpowiedzialność i nie
czarujmy się poświęcenie opieki nad siostrą i postanowił dać mu rodzeństwo do
pomocy.
I wiecie, co….
Poczułam ogromną ulgę- już się nie boję, że sobie nie poradzimy, bo poradzimy…
I bardzo się
cieszę z tego dzieciątka.
Jak się
wykarmi dwójkę to i z trójką nie będzie problemu.
Pierwszy rok
będzie najtrudniejszy, kiedy to dzieciątko będzie potrzebowało pieluch, mleka, kaszek,
ale i z tym sobie poradzimy-wierzę w to głęboko.
A Dawid w
dorosłym już życiu będzie miał wsparcie, którego Julka niestety nigdy nie
będzie w stanie mu dać.
Bo on w
sumie ma siostrę, ale jakby jej nie miał.
Bo Julka się
z nim nie pobawi, nie pokłócą się o klocki, nie będzie się mądrzyć jak starsza siostra,
więc jest jakby jedynakiem z siostrą.
Choć zdarza
się nawet dość często, że Dawid bawi się z Julką- wchodzi do jej łóżka z maskotkami
.
Opowiada jej
coś i odpowiada za nią…
Słodko się
na to patrzy :) , ale wiadomo to nie to samo, co zdrowe rodzeństwo, z którym będzie
można porozmawiać na wszelkie tematy.
Także oto
właśnie ta niespodzianka, o której wspominałam już na fb a co po niektórzy z ciekawości
nie mogli wytrzymać. ;)
Ot zagadka
rozwiązana.
A oto dwa zdjęcia mojego maleństwa.
Pierwsze zrobione w 5 tygodniu ciąży gdzie jeszcze szczerze mówiąc oprócz pęcherzyka żółtkowego nic nie widać i drugie zrobione w 9 tygodniu gzie już ładnie widać zarys główki, rączek :)
Ps. A dla ciekawskich :) którzy się teraz zastanawiają w którym jestem tygodniu to kochani oznajmiam, że jestem w 16 tygodniu ciąży.