VEMMA!!!!
Jest to suplement diety bogaty w witaminy, minerały,
przeciwutleniacze.
Więcej na temat tego produktu znajdziecie tutaj:
Nie będę kopiować dokładnie, co to jest, VEMMA to
przeczytacie na oficjalnej stronie.
Ja chcę się z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat
tego produktu.
Moja Julia dostała ten oto specyfik od pewnego pana „X” (pan
ten chciał zostać anonimowy, dlatego
właśnie jest panem „X”)
Byłam ogromnie wdzięczna za ten podarek, choć przyznam
nastawiona dość sceptycznie.
Jakoś nie do końca umiałam uwierzyć, że ten suplement diety
może w jakiś pozytywny sposób wpłynąć na moje dzieci. (Dodam, że bardzo często
chorowały).
Ale oczywiście systematycznie podawałam.
Początkowo nic szczególnego nie zauważyłam prócz tego, że
ich mocz i pot bardzo nieprzyjemnie „pachniały”.
Od razu przypomniały mi się słowa mojej dobrej koleżanki,
(która stosuje inny produkt, ale działający w podobny sposób), że przez
pierwsze kilka tygodni organizm oczyszcza się z wszelakich toksyn i wydala je z
organizmu.
Przez co „zapach” moczu i potu może przyprawić o zawrót
głowy.
Tak też było w przypadku moich dzieci.
Po ok. półtora miesiąca systematycznego stosowania
(dostaliśmy spory zapas, bo aż cztery butelki) nieprzyjemny odór minął
całkowicie a moje dzieci zaczęły rzadziej chorować.
Ogromnym zaskoczeniem okazała się Julka, która od ponad roku
chorowała niemal cały czas z kilku dniowymi przerwami.
Od kiedy podaję jej suplement diety Vemma ( już będzie ponad trzy miesiące) ani razu nie była
poważniej chora(mam na myśli zapalenie gardła czy oskrzeli-te dwie infekcje
najczęściej ją dopadały) jedynie ze trzy razy była przeziębiona, ale skończyło
się na syropach (żaden antybiotyk nie był potrzebny).
Dawid dwa razy chorował na zapalenie oskrzeli, ale mimo to zdecydowanie
szybciej wracał do zdrowia.
Mimo Dawida choroby Julka ani razu nie zaraziła się od niego,
co wcześniej było nie do pomyślenia.
A Dawid jak to Dawid mimo moich próśb, żeby nie zbliżał się
do Julki jak jest chory robił swoje i jak byłam zajęta zakradał się do niej
wchodząc do jej łóżka całował i ściskał ją.
Jak zaczynałam reagować to robił smutną minkę mówiąc, że on
tak bardzo kocha Julkę, że musi jej dać buziaka.
Nie umiał zrozumieć, że jest chory i może Julcię zarazić.
Mimo moich obaw po tych wszystkich buziakach i przytulankach
Juleczka nie rozchorowała się.
Dziś jestem już pewna, na 100%, że to za sprawą tego „magicznego
płynu”.
Ja również jestem już chora trzeci tydzień i niestety nie
jestem w stanie odizolować się od mychy, bo wiadomo wszystko trzeba przy niej
zrobić a mimo to Julka jest nadal zdrowa.
Postanowiłam napisać tego posta, ponieważ chciałam wszystkim
niedowiarkom (takim jak ja byłam na początku) pokazać, że jednak są produkty i suplementy
diety, które naprawdę działają i czasami warto „zaryzykować”, aby się przekonać
o ich działaniu.
Ja z czystym sumieniem polecam produkt VEMMA!!!!!!!
I jeszcze raz dziękuję za jego podarowanie panu „X”
Dziękuję w imieniu swoim, ale przede wszystkim w imieniu
moich dzieci, które zdecydowanie się uodporniły i przestały ( póki, co)
chorować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz