No i po raz
kolejny zaliczam blogowy powrót.
Trochę
zaległości się nazbierało ale mam nadzieję, że uda mi się szybko je nadrobić.
Po tym jak
dowiedziałam się, że jestem w ciąży miałam ambitne plany „monitorować” przebieg
całej ciąży.
Tydzień po
tygodniu, miesiąc po miesiącu lecz wyszło inaczej.
Trochę z powodu braku czasu, trochę z powodu dolegliwości ciążowych ale również trochę z powodu czystego lenistwa.
Później
obiecałam sobie, że jak tylko urodzę to od razu nadrobię zaległości lecz po raz
kolejny wyszło inaczej….
Mija siódmy
tydzień jak moja gwiazdeczka jest na świecie a ja dopiero dziś znalazłam
chwilkę czasu i chęci aby napisać.
Dostałam kilka wiadomości od osób które
systematycznie tu zaglądają z prośbą abym
napisała co się u nas dzieje.
To właściwie
te osoby zmotywowały mnie do napisania.
Także mam
nadzieję, że tym razem dotrzymam danego
sobie słowa i nadrobię zaległości a później nie dopuszczę do takich zaległości.
Także
trzymajcie kciuki za moją systematyczność. ;)
No i
oczywiście zaglądajcie tu czasem. :)
Olu koniecznie napisz coś więcej co tam u Was! Pozdrowienia i ucałowania dla Juleczki!
OdpowiedzUsuńMotto bloga zwaliło mnie z nóg... Też jestem mamą niepełnosprawnej dziewczynki, też przeżywam podobną do Twojej "przygodę życia"...
OdpowiedzUsuńW sumie to niepopularne, będąc rodzicem chorego dziecka, by mówić, że owo dziecię jest dla nas wszystkim... Ja też tak czuję, moje dziecko to sens mojego życia, dopiero jak się urodziła poczułam "o co w tym wszystkim chodzi"...
Dziękuję... łzy dalej lecą...
A., mama B.