Od jakoś trzech tygodni ( albo i jeszcze dłużej )
Julka jest uziemiona w domu.
Powód????????????
Zepsuł jej się wózek ( a może sama go zepsuła??? )
Zepsuł jej się wózek ( a może sama go zepsuła??? )
Konkretnie
chodzi o podstawę jezdną ( koła), siedzisko szlak trefił jakieś roku temu i
wymieniliśmy je ale po około pół roku użytkowania siedzisko poszło do
reklamacji ponieważ cały podnóżek jakby odpadł ( pourywały się wszystkie
mocowania) .
Reklamacja
miała miejsce pod koniec listopada i wyobraźcie sobie, że do dnia dzisiejszego
nie wszystko jest zakończone.
Po dwóch miesiącach czekania zdenerwowana już dość mocno zażądałam nowego siedziska (a nie naprawianego) bo ileż idzie czekać????
Po dwóch miesiącach czekania zdenerwowana już dość mocno zażądałam nowego siedziska (a nie naprawianego) bo ileż idzie czekać????
Owszem…siedzisko
przyszło i tak jak chciałam nowiusieńkie ale co z tego jak nadal nie mogliśmy z
niego korzystać….
Ponieważ w
starym siedzisku przynitowane były mocowania do kamizelki podtrzymującej jak i
mocowania do daszka i niestety nikt nie pomyślał aby nam je odesłać.
Po kilku
interwencjach w końcu przysłali (ale tylko mocowania do kamizelki) ale nie było
tak łatwo.
Próbowano mi
wmówić, że mocowania zostały wysłane razem z siedziskiem a mnie szlak trafiał
bo żadnych mocowań nie było i rozmowa kręciła się praktycznie w koło Macieja i
nie umiałam dojść z nimi do porozumienia.
W końcu chyba
jednak uznali, że nie „szarpałabym się „ tak o kilka mocowań gdybym je
faktycznie miała.
No więc po
wielu trudach w końcu zostały one przysłane.
Niestety po
praz kolejny było ale….
A mianowicie
takie, że przyszły zupełnie inne niż my potrzebowaliśmy i zupełnie nie pasowały
do naszej kamizelki o mocowaniach do daszka (budki) już nawet nie wspomnę....
Więc po raz
kolejny musiałam składać powiedzmy reklamację.
W końcu
przysłali prawidłowe.
Ale to nadal
nie koniec przeszkód.
Przyszły
mocowania ale co z tego jak do dnia dzisiejszego nikt nie przyjechał aby je
przynitować.
My nitownicy
nie posiadamy.
Początkowo
pan z serwisu usilnie namawiał mnie abym udała się do jakiegoś warsztatu aby mi
to przynitowali ale z jakiej racji???
Ja za samo
siedzisko zapłaciłam 5000 zł więc nie będę już ponosiła dodatkowych kosztów
które musiałabym ponosić za przynitowanie mocowań w jakimś warsztacie.
Po „spokojnej”
rozmowie telefonicznej udało mi się wyegzekwować, że przyjedzie do nas
przedstawiciel handlowy (tej firmy) i przynituje mocowania.
Jednakże
musimy czekać jeszcze ok. dwóch tygodni na jego telefon bo jest za granicą.
Byłam zła
jak nie wiem no ale nic innego mi nie zostało.
W końcu dwa
tygodnie przed Świętami Wielkanocnymi!!!!! Pan zadzwonił i umówiliśmy się na
konkretny dzień.
Jednakże
zmuszona byłam przełożyć spotkanie ponieważ wyskoczyła mi nie oczekiwana wizyta
u lekarza (małe problemy z ciążą).
Chciałam się
od razu umówić na kolejną wizytę ale pan zapewnił mnie, że w przyszłym tygodniu
(tydzień przed świętami) zadzwoni do mnie i się umówi na kolejny termin.
Niestety do dnia dzisiejszego nie zadzwonił.
Przez ten czas Jula do szkoły jeździła w starym,uszkodzonym siedzisku ale nie było wyjścia bo gdyby miała czekać na to nowe które reklamowaliśmy to do dnia dzisiejszego przebywała by tylko w domu.A dokładniej rzecz biorąc przeleżała by kilka miesięcy w łóżku ( reklamacja trwa od listopada do nadal....).
Przez ten czas Jula do szkoły jeździła w starym,uszkodzonym siedzisku ale nie było wyjścia bo gdyby miała czekać na to nowe które reklamowaliśmy to do dnia dzisiejszego przebywała by tylko w domu.A dokładniej rzecz biorąc przeleżała by kilka miesięcy w łóżku ( reklamacja trwa od listopada do nadal....).
No więc trochę ryzykując korzystała ze starego siedziska.
Niestety jak już wspomniałam na początku tego postu tym razem ( jakieś trzy tygodnie z hakiem temu) zepsuły się kółka.
Naprawić się ich już nie da.
Są za bardzo uszkodzone i jednak swoje już przeszły bo służyły nam prawie pięć lat.
Nowe koła ( cała podstawa jezdna z rączką-no po prostu całość którą potrzebujemy) to znów koszt rzędu 5000 tysięcy zł.
Więc po namyśleniu doszliśmy z Mirkiem do wniosku,że zrezygnujemy z obecnego typu wózka ( tym bardziej,że już tyle przeszliśmy z tą reklamacją która tak naprawdę nadal nie została zakończona) i postawimy na całkiem nowy model.
Julka do tej pory miała wózek z firmy OTTOBOCK a model to KIMBA SPRING 2 (osobiście przez te wszystkie lata byłam bardzo zadowolona z tego wózka- jako jeden z nielicznych spełniał nasze ale przede wszystkim Julki potrzeby i oczekiwania).
Mieliście niejednokrotnie okazję go widzieć na zdjęciach jakie publikowałam.
Teraz jednak zdecydowaliśmy się na typowy wózek inwalidzki.
Jednakże problem był w tym czy uda nam się znaleźć taki który będzie spełniał nasze oczekiwania a jeszcze bardziej potrzeby Julki.
Jest mnóstwo wózków wszelkiego rodzaju ale nie takich które sprostają wymaganiom i potrzebom mojego dziecka.
Przede wszystkim potrzebujemy dodatkowych elementów do tradycyjnego wózka inwalidzkiego i nie wiedzieliśmy czy będzie w ogóle możliwe zamocowanie ich.
Chodzi przede wszystkim o kamizelkę podtrzymującą klatkę piersiową,pasy biodrowa lub klin aby Julka nie "zjeżdżała" z wózka no i mocowania na stopy bo bez tego to nie wyobrażam sobie Julki w ogóle w wózku. Prędzej rozwaliła by wózek lub zrobiła sobie coś z nóżkami prze jej ciągłe "machanie,kopanie" .
Znaleźliśmy dość fajny wózek ale nie wiedzieliśmy czy te wszystkie elementy dodatkowy będą dostępne więc po prostu postanowiłam zadzwonić i dowiedzieć się wszystkiego od kompetentnej osoby.
Odebrał pan który poinformował mnie, że mam się kontaktować z innym panem bo to nie jego region.
Następnego dnia już "prawidłowy pan" zadzwonił do mnie.
Telefonicznie poinformowałam go, czego szukamy i czego potrzebujemy i, że szczerze mówiąc wózek jest nam potrzebny " na wczoraj", wiedziałam, że to dość nietypowe zlecenie i mogą wystąpić problemy.
Pan umówił się z nami na domową prezentację już następnego dnia.
Byłam zachwycona, że tak szybko i miałam nadzieję, że uda nam się wszystko załatwić na tym jednym spotkaniu.
Pan przyjechał.
Przywiózł fantastyczny wózek.
Niestety mimo moich telefonicznych "instrukcji" pan przyjechał dość nieprzygotowany.
Bez kamizelki, bez pasów biodrowych, mocowań na stopy i szczerze mówiąc nie bardzo wiedział czy takie dodatkowe elementy są w ogóle dostępne do tego typu wózka.
Byłam zawiedziona no ale pomyślałam sobie, że może faktycznie nie było możliwości aby pan przyjechał całkowicie przygotowany.
Mam tu na myśli kamizelkę itd.
Ale jak usłyszałam, że pan nie wie co jest dostępne do wózka to delikatnie mówiąc gotowało się we mnie.
To w takim razie po co w ogóle przyjechał?
Ten model wózka widzieliśmy na jakieś stronie internetowej i chodziło nam o szczegółowe i rzetelne informacje od kompetentnej osoby.
A okazało się, że pan przedstawiciel nie bardzo orientuje się w temacie i "wszystko" musi dopiero sprawdzić.
Hmmmmmmmm- pomyślałam, że sokoro jest taki niezorientowany to nie powinien się umawiać na prezentację i przyjechać do nas dopiero wtedy kiedy dowie się wszystkiego o co go pytałam i prosiłam telefonicznie.
No więc pan przedstawiciel zanotował sobie w swoim kajeciku o co nam chodzi, czego potrzebujemy, czego oczekujemy i pan obiecał, że sprawdzi wszystko i jak najszybciej się z nami skontaktuje bo widzi, że faktycznie wózek potrzebujemy "na już".
Byłam pewna, że sprawę uda nam się załatwić szybciutko i Jula nie będzie tracić zajęć, rehabilitacji i terapii w szkole do której uczęszcza.
Po kilku dniach milczenia ze strony przedstawiciela chwyciłam za telefon i zadzwoniłam aby się dowiedzieć co i jak.
Niestety po tych kilku dniach pan nadal nie wiele wiedział :(
No ale cóż.....postanowiłam być spokojna i cierpliwa.
Lecz wiadomo każda cierpliwość ma swoje granice.
Po kolejnych dniach przedstawiciel do mnie zadzwonił i poinformował mnie o tym, że kamizelka i pasy biodrowe są dostępne i jest możliwość przymocowania tych akcesori do wózka Julki.
Ucieszyłam się ale tylko na chwilkę.
Jeżeli chodzi o resztę to pan zupełnie nie wiedział co ma mi odpowiedzieć i tłumaczył się, że "dziewczyny z biura" szukają a on nie był w biurze więc nie wiem.
No szlak mnie trafił ( łagodnie mówiąc- bo już kilka razy pan mi tak odpowiadał ).
Więc ja pytam który kompetentny przedstawiciel dzwoni do klienta kompletnie nie przygotowanym wiedząc, że będę o konkretne rzeczy pytać ( bo za każdym razem pytam), wydaje mi się, że najpierw powinien dogadać się z "dziewczynami z biura" i dowiedzieć się co i jak... co jest dostępne a co nie i dopiero wtedy dzwonić do klienta.
Normalnie się we mnie gotuje jak o tym pomyślę bo do dnia dzisiejszego nadal nie wiem czy pewne akcesoria które by się przydały ( już nie tylko do wózka ) uda się znaleźć.
No zobaczymy co będzie jutro bo jutro ma właśnie przyjechać pan przedstawiciel z wózkiem i akcesoriami bo jakby nie było zanim zapłacimy ( sporo kasy ) chciałabym "przymierzyć" Julkę do nowego wózka.
Ciekawe czy jutro dowiem się wszystkiego co mnie interesuje czy znów pan będzie się tłumaczyć, że "dziewczyny z biura" szukają czy nie zdążyły mu przekazać.
Mam jednak nadzieję, że jutro zakończymy całą tranzakcie i Julka już "na dniach" będzie miała nowy wózek i będzie mogła w końcu wrócić do swojego trybu dnia.
Mam tu na myśli przede wszystkim uczęszczanie do szkoły i na terapie których jej bardzo brakuje i skutecznie to manifestuje.
Więc trzymajcie kciuki aby pan przedstawiciel się postarał bo jakby nie patrzeć będzie miał niezłą prowizję za dokonanie tak dużej ( cennej) sprzedaży.
Odebrał pan który poinformował mnie, że mam się kontaktować z innym panem bo to nie jego region.
Następnego dnia już "prawidłowy pan" zadzwonił do mnie.
Telefonicznie poinformowałam go, czego szukamy i czego potrzebujemy i, że szczerze mówiąc wózek jest nam potrzebny " na wczoraj", wiedziałam, że to dość nietypowe zlecenie i mogą wystąpić problemy.
Pan umówił się z nami na domową prezentację już następnego dnia.
Byłam zachwycona, że tak szybko i miałam nadzieję, że uda nam się wszystko załatwić na tym jednym spotkaniu.
Pan przyjechał.
Przywiózł fantastyczny wózek.
Niestety mimo moich telefonicznych "instrukcji" pan przyjechał dość nieprzygotowany.
Bez kamizelki, bez pasów biodrowych, mocowań na stopy i szczerze mówiąc nie bardzo wiedział czy takie dodatkowe elementy są w ogóle dostępne do tego typu wózka.
Byłam zawiedziona no ale pomyślałam sobie, że może faktycznie nie było możliwości aby pan przyjechał całkowicie przygotowany.
Mam tu na myśli kamizelkę itd.
Ale jak usłyszałam, że pan nie wie co jest dostępne do wózka to delikatnie mówiąc gotowało się we mnie.
To w takim razie po co w ogóle przyjechał?
Ten model wózka widzieliśmy na jakieś stronie internetowej i chodziło nam o szczegółowe i rzetelne informacje od kompetentnej osoby.
A okazało się, że pan przedstawiciel nie bardzo orientuje się w temacie i "wszystko" musi dopiero sprawdzić.
Hmmmmmmmm- pomyślałam, że sokoro jest taki niezorientowany to nie powinien się umawiać na prezentację i przyjechać do nas dopiero wtedy kiedy dowie się wszystkiego o co go pytałam i prosiłam telefonicznie.
No więc pan przedstawiciel zanotował sobie w swoim kajeciku o co nam chodzi, czego potrzebujemy, czego oczekujemy i pan obiecał, że sprawdzi wszystko i jak najszybciej się z nami skontaktuje bo widzi, że faktycznie wózek potrzebujemy "na już".
Byłam pewna, że sprawę uda nam się załatwić szybciutko i Jula nie będzie tracić zajęć, rehabilitacji i terapii w szkole do której uczęszcza.
Po kilku dniach milczenia ze strony przedstawiciela chwyciłam za telefon i zadzwoniłam aby się dowiedzieć co i jak.
Niestety po tych kilku dniach pan nadal nie wiele wiedział :(
No ale cóż.....postanowiłam być spokojna i cierpliwa.
Lecz wiadomo każda cierpliwość ma swoje granice.
Po kolejnych dniach przedstawiciel do mnie zadzwonił i poinformował mnie o tym, że kamizelka i pasy biodrowe są dostępne i jest możliwość przymocowania tych akcesori do wózka Julki.
Ucieszyłam się ale tylko na chwilkę.
Jeżeli chodzi o resztę to pan zupełnie nie wiedział co ma mi odpowiedzieć i tłumaczył się, że "dziewczyny z biura" szukają a on nie był w biurze więc nie wiem.
No szlak mnie trafił ( łagodnie mówiąc- bo już kilka razy pan mi tak odpowiadał ).
Więc ja pytam który kompetentny przedstawiciel dzwoni do klienta kompletnie nie przygotowanym wiedząc, że będę o konkretne rzeczy pytać ( bo za każdym razem pytam), wydaje mi się, że najpierw powinien dogadać się z "dziewczynami z biura" i dowiedzieć się co i jak... co jest dostępne a co nie i dopiero wtedy dzwonić do klienta.
Normalnie się we mnie gotuje jak o tym pomyślę bo do dnia dzisiejszego nadal nie wiem czy pewne akcesoria które by się przydały ( już nie tylko do wózka ) uda się znaleźć.
No zobaczymy co będzie jutro bo jutro ma właśnie przyjechać pan przedstawiciel z wózkiem i akcesoriami bo jakby nie było zanim zapłacimy ( sporo kasy ) chciałabym "przymierzyć" Julkę do nowego wózka.
Ciekawe czy jutro dowiem się wszystkiego co mnie interesuje czy znów pan będzie się tłumaczyć, że "dziewczyny z biura" szukają czy nie zdążyły mu przekazać.
Mam jednak nadzieję, że jutro zakończymy całą tranzakcie i Julka już "na dniach" będzie miała nowy wózek i będzie mogła w końcu wrócić do swojego trybu dnia.
Mam tu na myśli przede wszystkim uczęszczanie do szkoły i na terapie których jej bardzo brakuje i skutecznie to manifestuje.
Więc trzymajcie kciuki aby pan przedstawiciel się postarał bo jakby nie patrzeć będzie miał niezłą prowizję za dokonanie tak dużej ( cennej) sprzedaży.
Ola napisz w końcu co tam u was się dzieje, jak tam Julcia i maleństwo? :)
OdpowiedzUsuńOj wiem.wiem,że mam spore zaległości:( przepraszam za to ale ten okres ciąży jest dość trudny dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle obiecuję,że postaram się niebawem nadrobić zaległości :)