Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie.

środa, 8 lutego 2012

"TVP Katowice w naszym domu"

Wczorajszy dzień był bardzo emocjonujący i zarazem strasznie stresujący…

Powodem tego stresu była wizyta TVP Katowice w celu nakręcenia reportażu o naszej Julii.

Oczywiście bardzo się cieszyłam z tego reportażu, bo jakby nie patrzeć jest to dodatkowy rozgłos i możliwość zebrania brakującej sumy na kolejny turnus delfinoterapii dla Julii.

Jednakże była to dość stresująca sytuacja, ponieważ nie łatwo jest się tak publicznie przyznać do tego, że nie jest się w stanie samodzielnie zapewnić własnemu dziecku takiej formy terapii, która naprawdę jej pomaga.

Nie łatwo jest się przyznać, że problemy finansowe, które niestety od dłuższego czasu nam towarzyszą całkowicie uniemożliwiają nam odłożenie nawet minimalnej kwoty na delfinoterapię.

Ale postanowiliśmy podołać temu wyzwaniu i schować dumę do kieszeni i zawalczyć o poprawę zdrowia i jakość życia naszej córci.

Szczerze mówiąc trochę obawiam się tego materiału, bo zostaną pokazane nasze słabości…

A każdy rodzic chce się czuć spełniony i mieć świadomość, że robi wszystko dla swojego dziecka…

My niestety do tych rodziców nie należymy, bo nie możemy się uporać z problemami finansowymi i zapewnić Julii wszystkiego, co możliwe.

To bardzo boli szczególnie mnie, nie wiem czy mój mąż też tak do tego podchodzi, bo szczerze mówiąc na ten akurat temat bardzo rzadko rozmawiamy.

Więc jedynie mogę napisać o tym jak ja do tego podchodzę i jak to odbieram.

Ciągle czuję niedosyt i bezsilność, ciągle mam wrażenie, że nie sprawdziłam się w roli matki-właśnie ze względu na to, że nie stać mnie na kontynuowanie terapii, która przynosi efekty.

To tak bardzo boli…

W brew pozorom nie jestem taka silna jak każdy myśli…

Często spotykam się z pytaniami „Jak Ty sobie radzisz z tym wszystkim-ja bym nie dała/dał rady”
Nie do końca tak jest…

Ale przecież nie będę płakać przy każdej rozmowie i takich pytaniach.

Nie o to chodzi, żeby się użalać nad sobą i pokazywać wszystkim te moje słabostki.

Na to jest miejsce w czterech ścianach naszego domu…

Zdarzają się dni i to coraz częściej, że co spojrzę na Julkę to serce mi pęka z żalu i rozpaczy i potrafię przepłakać cały dzień.

 Zaczynam się wtedy zastanawiać po raz milionowy czy to może przypadkiem nie moja wina, że Julia tak się pośpieszyła z przyjściem na świat.

To dość frustrujące chwilę, bo wprawiają mnie w fatalny nastrój i łapię totalnego doła…

Myślę sobie jednak po tym płaczliwym dniu, że chyba potrzebuję tego rodzaju „terapii”

Jakoś mi wtedy lżej na duszy jak sobie tak popłaczę…

Kurcze nawet nie macie pojęcia jak mi było trudno napisać to, co napisałam…

Wracając do wizyty TVP to przyjechali do nas fantastyczni ludzie-naprawdę!!!

Pani dziennikarka okazała się bardzo wrażliwą i życzliwą kobietą.

Pan kamerzysta przesympatyczny i widać było jego starania żebyśmy się czuli swobodnie.
Niczego nie narzucał, nic nie było wyreżyserowane, po prostu sam wyłapywał te momenty, które go interesowały.

Pan odpowiedzialny za dźwięk okazał się totalnym jajcarzem… Rozluźniał atmosferę jak tylko było to możliwe.

No i był jeszcze jeden pan-szczerze mówiąc nie wiem, za co był odpowiedzialny. Jak dla mnie byłby fantastyczną niania…

 Mój Dawid okazał się urwiskiem jak nie wiem i ciągle nam przeszkadzał, więc bardzo trudno było cokolwiek nagrywać jak Dawidek chcąc zwrócić na siebie uwagę bez przerwy w coś stukał i hałasował.

Wtedy do akcji wkroczył „Pan niania”…

Dawid razem z „Panem nianią” zamknęli się w pokoju i już nie było nawet słychać, że w domu jest cztero latek.
 
Wydaje mi się, że oboje przypadli sobie do gustu.

Pod koniec nagrania zajrzałam do pokoju i aż się zdziwiłam…

Dawidek tak sobie okręcił „Pana nianię” w okół palca, że siedział obok niego i majstrował coś przy jego telefonie komórkowym.

Na koniec dodał, że lubi nowego wujka…

I to by było na tyle z tego naszego wczorajszego dnia.

Jego efekty będziecie mogli sami ocenić w programie „TeleKurier” o godz. 21:05 w TVP Katowice tylko jeszcze dokładnie nie wiem kiedy…

7 komentarzy:

  1. Olus kchana wato czasem poplakac lzy nas oczyszczaja ale jstes wspaniala matka ktora calym sercrem kocha swoje dzieci i to jest najwazniejsze ;) a pieniazki napewno znajda sie ludzie dobrej woli ktozy wam pomoga my niestety tez zabardzo niemozemy ale nasz 1 % podatku jest dla Julici chociaz tyle mozemy ci pomuc trzymaj sie ;) pozdrwaiamy i trzrymamy kciuki ;) ala s

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego Płaczesz?

      młody chłopiec zapytał swą mamę.

      dlaczego płaczesz ?

      Ponieważ jestem kobietą, odpowiedziała mu.

      Nie rozumiem, odpowiedział.

      Ona go przytuliła i rzekła:

      i nigdy się nie dowiesz, ale nie martw się to normalne...

      Później chłopiec spytał swojego Ojca,

      Dlaczego Mama płacze bez powodu?

      Wszystkie kobiety płaczą bez powodu.

      było to wszystko co mógł mu odpowiedzieć.


      Mały chłopiec urósł i stał się mężczyzną i wciąż nie wiedział dlaczego
      kobiety płaczą.

      Nareszcie uklęknął złożył ręce i zapytał:

      Boże... Dlaczego kobiety płaczą (tak łatwo)?

      A Bóg mu odpowiedział...

      Kiedy tworzyłem kobietę postanowiłem ją uczynić wyjątkową.

      Stworzyłem jej ramiona na tyle silne by mogła dźwigać ciężar całego
      świata!

      Dałem jej nadzwyczajną siłę, pozwalającą jej rodzić dzieci jak również
      znosić odrzucenie, spowodowane czasem przez jej własne dzieci!

      Dałem jej stanowczość, która pozwala jej na opiekę nad rodziną i
      przyjaciółmi.

      Niestraszna jej choroba!

      Stworzyłem ją wrażliwą, aby kochała wszystkie dzieci, nawet wtedy, gdy
      jej własne ją bardzo skrzywdzą!

      Dałem jej siłę, aby opiekowała się swoim mężem mimo jego wad, Zrobiłem
      ją z żebra swego męża, tak, aby chroniła jego serce!

      Dałem jej mądrość, aby wiedziała, że dobry mąż nigdy nie skrzywdzi swej
      żony. Czasem jednak testuje jej siłę i wytrwałość żony w wierze w niego.

      Synu, na sam koniec

      Dałem jej również łzę do wypłakania. Jest to jej jedyna słabość!

      Jeśli kiedyś zobaczysz, że płacze, powiedz jej jak bardzo ją kochasz i
      jak wiele robi dla innych.

      I jeśli nawet wciąż płacze, sprawiłeś, że poczuła się o wiele lepiej.

      Ona jest wyjątkowa!!!
      ala s ;)

      Usuń
  2. Olunia, wiesz jak to jest... płacz oczyszcza, redukuje napięcie byśmy dalej mogły dźwigać to, co do dźwigania mamy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się "Pan Niania"spodobał,aż się do tekstu uśmiechałam :D

    OdpowiedzUsuń