Kochani, mam
jeszcze zaległego posta z podziękowaniami za koncert charytatywny dla Julki,
jednak jestem w takim stanie ( i
fizycznym i psychicznym) ,że nie dam rady go napisać tak jakbym chciała.
Więc musi poczekać
na swoją kolej , aż dojdę do siebie. Chcę aby był napisany w taki sposób ,aby
wyrażał choć w minimalnym stopniu to co czuję.
Musi
odzwierciedlać moją ogromną wdzięczność. Teraz nie dam rady. Jestem chora ,już
od ponad 2 tygodni i naprawdę paskudnie się czuję.
Do tego
Julka od co najmniej 3 tygodni jest ciągle płacząca i marudna. Potrafi płakać i
się wściekać przez 2 godziny, po czym jak ręką odjął zacząć się śmiać przez pół
godziny i znów zacząć wściekać na kolejne 2 …..
Julka jest
też chora. Najpierw zapalenie oskrzeli- antybiotyk przez 10 dni…. Po tygodniu
zdecydowanie lepiej, jednak po 10 dniach pogorszenie…
Gorączka,
kaszel tak uporczywy, że męczy ją praktycznie całą dobę.
Tak bardzo
mi jej żal. Pewnie bidulkę już wszystko boli z tego powodu , bo ileż idzie
kaszleć.
Zapalenie
płuc- to nam się przypałętało . Nie wiem
skąd i dlaczego.???
Julia nigdy
nie chorowała na zapalenie płuc.
To jej
drugie.
Jestem tak
potwornie zmęczona tym wszystkim już , że coraz częściej nawet rozmawiać mi się
nie chce.
Także
wybaczcie kochani moje milczenie….
Nie mam sił
na nic – kompletnie….