Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie.

czwartek, 15 marca 2012

"Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Matki-artykuł z 2004 roku"

 

 

 Dziś zupełnie przypadkiem natknęłam się na artykuł z 2004 roku.

Aż trudno uwierzyć, że największemu szpitalowi na Śląsku groziło zamknięcie i to w okresie kiedy moja myszka walczyła o życie.

Jaka jest teraz sytuacja nie wiem- pewnie się wszystko poukładało bo nic się na ten temat nie mówi.

Nie podaję linku ponieważ na przeczytanie artykułu potrzebny jest kod za który się płaci, więc wklejam go tutaj....


"Największemu na Śląsku szpitalowi dla dzieci grozi zamknięcie

Małgorzata Goślińska
2004-05-31 , aktualizacja: 31.05.2004 00:00
A A A Drukuj

Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach może przestać istnieć. Komornik zajął już wszystkie konta bankowe szpitala. Rodzice małych pacjentów są zszokowani. - To żenujące - komentują.

Siedmioletnia Kasia przyjechała do GCZDiM aż z Rzeszowa. Cierpi na wadę serca. - Nasz lekarz twierdzi, że tutaj są najlepsi kardiochirurdzy w Polsce - Barbara Trznadel, mama Kasi, tłumaczy, dlaczego pokonały tak długą drogę. Dziewczynka jest już po operacji. Dzisiaj wraca do domu. - Ale będziemy tu często jeździć na kontrole - zapowiada pani Basia. Jest przerażona, gdy dowiaduje się, że szpitalowi grozi zamknięcie.

Bank Ochrony Środowiska sprzedał firmie windykacyjnej Electus z Lubina dług szpitala - 4 mln zł. - Proponowaliśmy spłatę należności w 36 ratach, od sierpnia począwszy, ale Electus skierował sprawę do sądu. W piątek po południu dostaliśmy zawiadomienie od komornika, że zablokował nam konta w 23 bankach. Nawet w tych, w których jeszcze nie otwarliśmy rachunku - informuje Bernadeta Kuraszewska, dyrektorka GCZDiM.

- O przejęciu wierzytelności szpital wiedział już w marcu. Przez dwa miesiące nie podjął żadnych rozmów na ten temat. Zajęcia komornicze są jedynie zabezpieczeniem, a nie właściwą egzekucją - wyjaśnia Marek Falenta, prezes Electusa.

Dla szpitala oznacza to jednak odcięcie od pieniędzy. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci za usługi jedynie przelewem. - Nie dostaniemy nic, jesteśmy bez grosza. Nie kupimy leków, jednorazowego sprzętu, strzykawek, igieł, nici, krwi niezbędnej do zabiegów - wymienia dyrektor Kuraszewska.

Czteroletni Kubuś z Bielska ma ropnia na nerce. Jeśli leczenie nie pomoże, w przyszłym tygodniu czeka go operacja. Jego rodzice Barbara i Wiesław Kurcjusowie nie znaleźli w swoim mieście odpowiedniej opieki dla synka. - W bielskim szpitalu nawet nie można wejść na oddział, a tu nasz Kubuś czuje się jak w domu. Możemy bawić się z nim i spać. Dokąd pójdziemy? - pytają z niepokojem.

Ryszard Stelmaszczyk, rzecznik NFZ, zachowuje stoicki spokój. - Wątpię, że szpital przestanie funkcjonować. Na pewno znajdzie się jakieś rozwiązanie. My realizujemy kontrakt i płacimy na bieżąco za wykonane świadczenia. Nie jesteśmy instytucją charytatywną - ucina.

Prof. Tadeusz Wilczok, rektor Śląskiej Akademii Medycznej, która jest założycielem GCZDiM, próbował wczoraj porozmawiać z Jerzym Hausnerem, wicepremierem, który kieruje resortem zdrowia do czasu wyboru nowego ministra. - Chciałem mu zadać proste pytanie: Co pan szanowny w tej sprawie postanawia? Tylko on może podjąć decyzję o zamknięciu szpitala. Nagrałem mu się na sekretarkę - mówi rektor. Hausner nie zareagował.

Electus zgodził się spotkać z dyrekcją GCZDiM 4 czerwca i oczekuje "racjonalnych dla obu stron warunków spłaty".

A Julia czeka na pierwszy oddech. Urodziła się w szóstym miesiącu ciąży z podejrzeniem wady serca. Ważyła 650 g. Przez trzy miesiące pobytu w GCZDiM nabrała ponad kilo wagi. Jej mama Aleksandra Stachowiak głaszcze ją po główce przez okienko w inkubatorze. - To moje pierwsze dziecko. Gdyby nie ten szpital, na pewno by zmarła - mówi.

Gazeta pl. "

2 komentarze:

  1. Firmy, które budowały ten szpital nie otrzymywały za swoją pracę pieniędzy, główny wykonawca (którego byłem pracownikiem, więc wiem co mówię) zbankrutował i musiał zwolnić całą załogę. To wszystko nie jest takie jednoznaczne jak się może wydawać.

    OdpowiedzUsuń
  2. w odpowiedzi na pana komentarz mogę jedynie napisać,że tak jak i w tamtych latach tak i teraz nie wiedziałam i nie wiem dlaczego szpitalowi groziło zamknięcie....
    Nikogo nigdy nie oceniałam i nie oskarżałam.
    Oczywiście każdy powinien za swoją pracę dostawać wynagrodzenie-co do tego nie ma żadnej dyskusji.
    dziwi jednak fakt,że takiemu szpitalowi groziło zamknięcie.
    Oczywiście jeżeli prawdą jest to co pan piszę to widać,że jak najbardziej zasłużenie,tym bardziej zaskakujący jest fakt,że ktoś dopuścił się takich zaniedbań. Logiczne,że skoro ktoś coś buduje to żąda zapłaty....
    Ps.Mój wujek również budował ten szpital.....

    OdpowiedzUsuń