Kochani miałam dziś potworny dzień- całe szczęście, że już się kończy.....
Julia miała dziś dwa poważne napady padaczkowe- już całkowicie typowe objawy towarzyszyły napadowi.
Nie mam dziś sił o tym wszystkim pisać -tym bardziej, że i z Roksaną wylądowałam na izbie przyjęć bo w wymiocinach ( od niedzielnej nocy ma jelitówkę. ) pojawiła się krew. Do tego potwornie gorączkuje ( powyżej 39 ) a leki przeciwgorączkowe działają tylko na jakieś 2 godziny.
Jestem wykończona psychicznie - mam dość, naprawdę mam dość. Jestem tak roztrzęsiona, że pewnie znów nie zasnę....
Z jednej strony cieszę się , że nie widziałam dziś tego Julkowego napadu ( byłam z Roksaną w szpitalu) bo mogłabym nie wytrzymać widząc jak wyje z bólu a jej ciałko trzęsie się jak galareta... a z drugiej mam poczucie winy, że nie było mnie jak byłam jej tak bardzo potrzebna.
Napad trwał ok 7 minut- to bardzo długo... po nim za moment przyszedł kolejny trwający jakieś 2 minuty. Objawiał się zupełnie inaczej niż ten który dopiero co minął... Tym razem prawy kącik ust Julii drżał a razem z nim w dziwny sposób nos i policzek....
Przy kolejnych wpisach opiszę szczegóły....
Dziś mam już dość- nawet myślenie przychodzi mi z trudem.....
Od 1 kwietnia ruszyła zbiórka na terapię komórkami macierzystymi na " Się pomaga"
Tam w bardzo łatwy sposób można dokonać darowizny, bądź wysłać sms, którego koszt to zaledwie 2,46.
BARDZO WAS WSZYSTKICH PROSZĘ!!!!!!!!!! NIE ZOSTAWIAJCIE NAS SAMYCH BO BEZ WAS NIE DAMY RADY ZEBRAĆ TAK DUŻEJ SUMY. A JULKA NIE MOŻE JUŻ CZEKAĆ- NIE MOŻE BO JEJ STAN Z DNIA NA DZIEŃ SIĘ POGARSZA.......... BOJĘ SIĘ, ŻEBY NIE DOSZŁO DO NAJGORSZEGO............
BŁAGAM O POMOC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
https://www.siepomaga.pl/juliastachowiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz