Dziś założyłam tego bloga,to mój debiut.Nigdy wcześniej publicznie nie opisywałam historii mojej córki.
Być może moje posty początkowo nie będą opisywane w sposób interesujący bo dopiero się uczę tej sztuki.
Mam jednak nadzieję,że z czasem staną się na tyle ciekawe,że przyciągną dużą liczbę stałych czytelników.
Po co to robię?
Sama nie wiem tak do końca,może nadszedł ten dzień kiedy poczułam potrzebę podzielenia się tym wszystkim z całkiem obcymi ludźmi.
Może dlatego,że w głębi duszy mam również nadzieję,że kiedyś ten blog pomoże komuś w podobnej sytuacji.
Wiem z własnego doświadczenia jak to jest kiedy z dnia na dzień staje się pod ogromnym wyzwaniem jakim jest opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem.
Ból, rozpacz, żal, rozczarowanie, wściekłość, niepewność, strach, te właśnie uczucia towarzyszą nam na samym początku.
Kiedy jednak emocje opadną pozostaje pytanie co dalej? Co teraz? Co robić? Czy podołam?
Na szczęście z czasem to mija, a zawsze zostaje nadzieja i wiara, że wszystko się ułoży, że będzie dobrze!
Nasza historia jest takim przykładem,że mimo utrudnień, problemów i zmartwień można iść do przodu i walczyć o lepsze życie dla swojego dziecka.
Nie poddawać się nawet jeśli na początku nic nie wychodzi.
My nie poddaliśmy się i ciągle walczymy.
Wielu specjalistów uważało, że Julia jest głęboko upośledzona i nie ma najmniejszych szans na nauczenie jej czegokolwiek.
Czyżby tak wielu specjalistów myliło się?
Wygląda na to, że tak.
Kilka dni temu rozpoczęliśmy terapię komunikacji alternatywnej i ku własnemu zdziwieniu ujrzeliśmy jakąś " inną Julię".
Nasza córka ewidentnie próbowała się z nami komunikować.
Julia za pomocą prostego gestu jakim był uśmiech "mówiła" nam,że chce jeszcze słuchać muzyki.
Po wyłączeniu muzyki terapeutka zadawała pytanie "czy chcesz jeszcze - jeśli tak uśmiechnij się do mnie".
Julia uśmiechała się natychmiast.
Uśmiech był tak celowy jak nigdy wcześniej.
Nie był to przypadek, ponieważ nie powtórzyło się to raz, czy dwa ale przez całą godzinę sesji( Szkoda że tego nie nagrałam, ale obiecuję poprawę).
Jakie to było banalne - że wcześniej na to nie wpadliśmy.
Po tym dniu pojawiło się światełko w tunelu.
Na takie chwile warto czekać... Czekać nawet 8 lat!!! CDN.
AAC- bo tak się to w skrócie nazywa, jest niesamowitą metodą, też zaczniemy ja wprowadzać u Asi ponownie, bo nasz uparciuch na razie nie chciał nas słuchać. W Krakowie jest jedna z lepszych terapeutek tej motody - Ala - polecam ich strone - organizują też warsztaty dla rodziców - warto http://www.aac.org.pl/
OdpowiedzUsuńTak dokładnie AAC.
OdpowiedzUsuńMy też zaczęliśmy wprowadzać tą metodę i po pierwszym spotkaniu terapeutka była wręcz zszokowana tym co Julia pokazała.Stwierdziła, że na pewno Julia nie ma głębokiego upośledzenia i została źle zdiagnozowana.
My na tą terapię będziemy jeździć do Centrum Diagnostyki i Terapii " In Corpore" w Katowicach. To stosunkowo nowy ośrodek bo istnieje dopiero od ponad roku, ale jesteśmy bardzo zadowoleni.
fajne ...
OdpowiedzUsuńDziękuje.
Usuń