Wczorajszy artykuł i reportaż Telekuriera umieszony na
Onecie wzbudził wielkie zainteresowanie i spore zamieszanie.
Mój blog zaznał totalnego oblężenia.
Tyle wejść jednego dnia ile było wczoraj jeszcze nie było.
Nawet się tego nie spodziewałam.
Ba…. nawet nie miałam pojęcia, że Onet umieści ten reportaż
w wiadomościach krajowych.
Początkowo pomyślałam sobie, że super, że tak się stało, bo więcej
osób zobaczy nasz apel o pomoc.
Szybko jednak zmieniłam zdanie….
Wychodzi na to, że jestem bardzo naiwną i zbyt ufną osobą.
Przez myśl mi nawet nie przeszło, że mogą znaleźć się osoby,
które w tak brutalny sposób będą pisały o moim dziecku.
„Rozwydrzony bachor”
„Rozhisteryzowana dziewucha”
„ W kaftan
bezpieczeństwa ją i do zakładu”
„Warzywom nie warto pomagać trzeba inwestować w
zdrowe dzieci, bo one oddadzą to w przyszłości, co się w nie zainwestowało. Warzywa
nadają się tylko do zupy.”
„Tej małej jest potrzebna paskoterapia a nie
delfinoterapia”
„Tej małej trzeba zafundować rekinoterapię, a nie delfinoterapię”
To tylko kilka tych
negatywnych komentarzy było ich więcej.
Ja wiele jestem w stanie zrozumieć i cenię sobie wolność słowa,
ale w moim przekonaniu to przesada.
Jak można ciężko chorą, niepełnosprawną i upośledzoną
umysłowo dziewczynkę tak atakować i tak obrażać?
To takie przykre….
Dziękuję tylko Bogu, że Julia nigdy nie będzie w stanie tego
przeczytać.
Ja jakoś się z tym uporam, choć przyznam, że, mimo iż staram
się tym nie przejmować i nie myśleć o tym jednak podświadomość mnie nie słucha
i ciągle gdzieś w mojej głowie kłębią się myśli i te paskudne komentarze.
Nie wiem, co sprawiło, że Ci ludzie tak ją zaatakowali, mnie
zresztą też, bo był na przykład jeden taki komentarz, że jestem złą matką i nie
kocham Julii, bo gdybym ją kochała była by inna.
Wydaje mi się, że wielu z tych ludzi nie miało nigdy do
czynienia z kimś chorym (i nie mam nawet na myśli tak bardzo brzydko mówiąc
uszkodzonego dziecka)
W wielu komentarzach pojawiały się, sformułowania, że
powinnam ją porządnie pasem złoić.
Pytam, co by to dało?
Zakatowałabym ją prędzej.
To dziecko jest chore to nie jest jej fanaberia, że
zachowywała się tak jak się zachowywała.
Jej mózg jest uszkodzony, a ona cierpi z tego powodu, nie
robi tego złośliwie czy po to żeby wymusić coś na mnie, (bo takie zarzuty
również się pojawiły)
W tytule artykułu zaszła jednak drobna pomyłka.
Wynika z niego, że Julia w dalszym ciągu się tak zachowuje.
Było tak do lipca zeszłego roku.
A po powrocie z delfinoterapii wszystko się zmieniło.
Ja ręką odjął.
Julia przestała gryźć się do krwi i rwać
włosy z głowy, ataki furii i złości całkowicie ustąpiły, zaczęła przesypiać
całe noce (wcześniej budziła się nawet, co pół godziny), zasypia spokojna, bez
płaczu i złości i w dodatku zupełnie sama.
Zaczęła pozwalać na pionizowanie się-wcześniej było to
całkowicie nie możliwe.
Każda próba kończyła się jej atakiem złości i samo
okaleczaniem zanim tak naprawdę się rozpoczęła.
To właśnie te cudowne efekty delfinoterapii.
Wielu ludzi pisało, że jest wiele tańszych terapii.
Owszem jest, ale my jak na razie próbowaliśmy już wszystkiego,
począwszy od terapii (różnego rodzaju) skończywszy na wizytach u różnych
specjalistów (psychiatry również) i nie przyniosło to żadnych rezultatów.
Jedna z lekarek nawet nam powiedziała (i to specjalista, ale
nie napiszę, z jakiej dziedziny), że nie ma pomysłu na Julię.
Więc ja się pytam, kto ma mieć jak nie lekarz?
Zostało nam szukać jakiegoś rozwiązania na własną rękę.
I udało się- znaleźliśmy- delfinoterapia.
Delfiny uwolniły Julię od tych wszystkich niepoprawnych i
niebezpiecznych zachowań.
Więc czy ja naprawdę popełniłam tak wielką zbrodnię prosząc
o pomoc dla mojej Julinki.
Chcąc i szukając sposobu i nadziei, że może kiedyś po kilku
delfinoterapiach przestanie np. tak machać ciągle nóżkami i nie będę musiała
robić uników przed kolejnym kopniakiem w twarz a ona może kiedyś przynajmniej
usiądzie?
Czy ja naprawdę „naciągam” ludzi tylko po to żeby mieć
darmowe wczasy?( taki komentarz również się pojawił)
Chętnie odstąpię te „wczasy” osobie, która uleczy moją
córkę. Sprawi, że Julia będzie całkowicie zdrową dziewczynką.
Pojawiły się również zarzuty, że delfinoterapia to jedno
wielkie oszustwo.
Kochani nie jestem pierwszą osobą, która zauważyła pozytywne
zmiany w zachowaniu swojego dziecka po tego typu terapii.
Jest wiele takich osób.
Są nawet rodzice, którzy celowo przed wyjazdem wykonali u
swojego dziecka badanie EEG (miał on zdiagnozowaną padaczkę) i po powrocie powtórzyli
badanie.
Wyniki były nieprawdopodobne.
Pani neurolog tego dziecka nawet się wypowiadała, że to niesamowite,
ale wynik EEG jest prawidłowy a po padaczce nie ma śladu.
Wszystkich niedowiarków zachęcam do poczytania o delfinoterapii
o ultradźwiękach, które wysyłają delfiny a które odbudowują uszkodzone komórki.
Więc na przekór całemu światu będę walczyć i starać się ze
wszystkich sił o każdą złotówkę dla Julii.
Będę prosić, błagać, mimo, że to strasznie upokarzające, ale
będę walczyć o lepsze, łatwiejsze, szczęśliwsze i przyjemniejsze życie dla
mojej najcudowniejszej córeczki pod słońcem.
Jestem jej to winna.
Jestem winna to również Dawidowi.
Bo przecież kiedyś jak nas już zabraknie na nim spocznie
obowiązek opieki nad chorą siostrą.
I muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby Julię „usamodzielnić”
na tyle na ile jest to możliwe żeby Dawid miał łatwiej.
Żeby nie musiał się zastanawiać czy sobie poradzi z tak
chorą siostrą i żeby przez myśl mu nie przeszło żeby oddać ją do jakiegoś
ośrodka.
jesteś wspaniała matką, widać to w każdym działaniu skierowanym do Juli. Mogłabyś czekać na pomoc aż spadnie ci z nieba, ale ty jej szukasz sama i robisz wszystko co w twojej mocy aby córeczka miała wszystko co najlepsze, by w swej niepełnosprawności było jej choć troszeńke lżej. nie poddawaj się i walcz! nie słuchaj głupich komentarzy. Trzymam za waszą rodzinę kciuki
OdpowiedzUsuńOlu ja też nie rozumiem tych ludzi, ale Ty się nie przejmuj, bo dosyć masz trosk. Walcz dalej dzielnie, bo widać efekty, więc na pewno warto!
OdpowiedzUsuńdziękuję za te miłe słowa wsparcia:)
OdpowiedzUsuńPs.Nie wiem czy się znamy bo komentarze dodane są przez osobę anonimową(jakby co to podpisujcie się -będzie mi miło jeśli nie będę musiała odpowiadać osobie anonimowej)
dziękuję jeszcze raz:)
Tak naprawde to wszyscy marza o spotkaniu z delfinami i dlatego niektorym ciezko zrozumiec ze to nie chodzi o wypasione wakacje calej rodziny z delfinami tylko o rodzaj terapi. Nieprzejmuj sie komentarzami, w necie zawsze jest latwiej wyrzucic z siebie wszelkie komentarze. Walcz o Julie i sie nie poddawaj. Trzymamy rowniez kcuki za Was i jak tylko bedzie to mozliwe tez dorzucimy dla Juli cegielke:)
OdpowiedzUsuńOlu strasznie cie podziwiam, i kibicuje jednoczesnie ,straszne jest to ze na swiecie jest takie bestialstwo czy ludzie wogóle maja pojecie jak to jest maja zdrowe dzieci i wszystko wnosie niech bogu dziekuja ze ich dzieci zdrowe i nie musza tak cierpiec jak julia i wy. Nie przejmuj sie ci co tak pisali to nie sa ludzie,a ty głowa do góry i dalej nie poddawaj sie zycze ci ogromu sił w tej walce
OdpowiedzUsuńDla mnie i mojej rodziny, razem z Adriankiem (choc jeszcze o tym nie wie:) jestescie bochaterami. A ta banda troglodytów od wstretnych komentarzy niech spada na drzewo...
OdpowiedzUsuńDominika.
Jacy ludzie potrafią być wredni już samo to że mogą tak pomyśleć , ale to są ludzie którzy skoro tak się wyrażają nie mają własnych dzieci albo nigdy nie potrafili Kochać tylko człowiek który nigdy nie został przez los oszukany może być tak brutalny.......tylko Matka wie ile by oddała by jej dziecko było zdrowe , wszystko czego spróbujesz ma sens i chodźby milionom ludzi się to nie podobało nie robisz tego dla nich tylko dla JULKI ŚLICZNEJ UŚMIECHNIĘTEJ WSPANIAŁEJ JULKI SABRINA
OdpowiedzUsuńInternet jest pełen okropnych ludzi.Musze jednak Ci powiedzieć,że większości to zwykle dzieci do lat 15- zakładają sobie konta po to by podnieść swoje morale z powodu braku zainteresowania ze strony rodziców, obrażając innych.
OdpowiedzUsuń