Czy zawsze musi być tak, że jak się wydaje, że wszystko
zaczyna się układać i jest ok. to musi stać się „coś”, co to zniszczy?
Tak się cieszyłam, że udało się zebrać na delfiny.
Byłam w znakomitym humorku od kilku dni.
Wszystko było super mimo anginy Dawida i przeziębienia Julki,
które prędzej czy później i tak skończy się również anginą, bo tak to u nas już
jest.
Ale było dobrze….
Do dziś!!!
Dziś moja babcia od rana nie czuła się dobrze.
Niestety dzieli nas 500 kilometrowa odległość, więc nie
mogłam ocenić powagi sytuacji osobiście.
Babcia miała podwyższone ciśnienie i to znacznie, co jest
niebezpieczne jak każdemu wiadomo.
W jej przypadku tym bardziej, bo jest już po wylewie i
niestety dość poważnym.
Mój wujek zdecydował się zadzwonić po pogotowie.
Lekarz zadecydował o zabraniu babci do szpitala, ale babcia
jak to babcia nie chciała jechać.
Nigdy nie przepadała za wizytami u lekarza a tym bardziej w
szpitalach.
Ja umierałam ze strachu.
W końcu lekarz w jakiś sposób przekonał babcie i zgodziła
się pojechać.
Zabrali ją do szpitala w Białymstoku.
Szczerze mówiąc kawał drogi.
Od domu babci do
Białegostoku jest chyba niecałe 100km.
Ale przyznam, że jestem zadowolona, że babcia trafia do
tamtejszego szpitala, bo szpital, w którym była ostatnio ( Siemiatycze) uważam
łagodnie mówiąc za niezbyt dobry ( i na tym zakończę lepiej moją ocenę).
Najgorsze w tym jest jednak to, że tak bardzo chciałabym być
teraz z nią.
Tak bardzo chciałabym ją przytulić i powiedzieć, że będzie
dobrze.
Odwiedzać ją w szpitalu żeby nie czuła się osamotniona.
To straszne-taka bezsilność.
Taki stan jak człowiek czegoś tak bardzo pragnie a wie, że
nie jest w stanie tego zrealizować…
Tak bardzo się o nią martwię…
Mirek dopiero, co zmienił pracę, więc urlopu niestety nie
dostanie i właśnie, dlatego nie mam jak pojechać do mojej najcudowniejszej
babci pod słońce.
Każdemu życzę tak troskliwej, kochającej, wspierającej i tak
cudownej babci.
Lepszej nie mogłam sobie wymarzyć.
Jutro mój wujek i ciocia jadą do babci.
Mają również kawał drogi, bo mieszkają w Katowicach.
Cieszę się ogromnie, że mogą pojechać i pojadą, bo wiem, że
babcia nie będzie już sama w szpitalu i wiem, że oni o nią zadbają należycie.
Mi pozostaje tylko niestety niepewność i ogromny żal do
samej siebie, że nie mogę być z nią w tych trudnych chwilach…
Nie mogę dbać i opiekować się nią a bardzo bym chciała…
Odwdzięczyć się za jej miłość, czułość, które mi dała przez
te wszystkie lata i nadal daje.
BABCIU KOCHAM CIĘ!!!
Wracaj szybko do zdrowia:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz