Dzień
pierwszy był dniem wolnym od delfinoterapii.
W tym dniu
odbyło się jedynie spotkanie z terapeutami delfinoterapii w celu ustalenia grafiku
terapii i przydzielenia terapeuty.
Julki
terapeutom był Marcin, z czego bardzo się ucieszyliśmy, ponieważ w zeszłym roku
również pływał z
Julką, więc dokładnie wiedział, czego może się spodziewać i
jak postępować z naszym małym buntownikiem.
Terapię
rozpoczynaliśmy w piątek o godzinie 10:30.
W turnusie
brało udział 9 rodzin.
1.Była
Karinka z mamą, tatą i bratem.
Karina urodziła
się i mieszka w Anglii.
Jej mama
jest polką a tata anglikiem.
Karina cierpi
na autyzm.
To śliczna i
niesamowita dziewczynka jednakże miewa napady agresji i wtedy krzywdzi samą
siebie jak
również bliskie jej osoby.
Mam
nadzieję, że po terapii się to zmieni przynajmniej w jakimś stopniu.
2. Była
Zuzia z mamą i tatą.
Zuzia cierpi
na zespół wad wrodzonych.
Przesympatyczna
i radosna dziewczynka.
Taki mały
głodomorek.
Co się
spotykaliśmy to Zuzik mówiła:
„ mniam, mniam”
Brakuje mi
tego jak nie wiem- takie urocze to było i aż się miło patrzyło, że dzieciaczek
ma taki apetyt.
3.Był
Filipek z mamą i ciocią.
Filipek o
ile dobrze pamiętam również cierpi na autyzm.
Filipek z
kolei to taki nasz nurek turnusowy.
Taka foczka
słodziutka.
Nie jeden
dorosły nie mógłby się pochwalić taką umiejętnością nurkowania jak Filipek.
Nie straszna
mu była słona woda w morzu czy chlorowana woda w basenie.
Wiecznie
nurkował.
4.Był Oskar
z mamą, tatą i siostrą.
Oskar cierpi
również na autyzm i w delfinoterapii brał udział już trzeci raz.
Drugi w
Kusadasi z Fundacją Doobra Wioska
Oskar to wesoły 12-letni chłopiec, który z niesamowitą czułością przytulał się do swojego taty.
5.Był
Szymonek z mamą i tatą.
Szymon to
kochany dzieciak.
Ciekawy
świata i bardzo inteligentny.
Cierpi na
autyzm (o ile dobrze pamiętam).
Potworny
pieszczoch z niego i gaduła.
Ale mnie to
w ogóle nie przeszkadzało.
Uwielbiam
takie dzieciaczki i z przyjemnością go słuchałam, choć nie raz nie rozumiałam,
co mówi,
ponieważ Szymonek ma problemy z mową.
Bardzo
niewyraźnie mówi.
Ale nie zraża go to i nie denerwuje się jak ktoś go nie rozumie tylko powtarza wszystko jeszcze raz.
To
niesamowita umiejętność- większość dzieci by się złościła, ale nie Szymuś-
Brawo dla Ciebie kochany
urwisku.
6.Był
Pawełek z mamą, tatą i siostrą.
Pawełek
także cierpi na autyzm.
Pawełek z
rodzicami byli jednak w innym hotelu, ponieważ w „naszym” nie było już miejsc
jak zapisywali się
na turnus.
To
sympatyczny i bardzo uczuciowy chłopczyk, który w ewidentny sposób okazywał swą
miłość swoim
bliskim.
O Pawełku
napiszę jeszcze kilka słów w późniejszych postach, ponieważ to kolejny cudowny przykład,
jaki
wpływ ma delfinoterapia.
7.Był Leoś z
mamą i tatą.
Leoś także
brał udział w terapii po raz drugi.
O nim za
dużo nie jestem w stanie napisać, ponieważ również wraz z rodzicami przebywali
w innym hotelu.
Jednak w tym
przypadku nie z braku miejsc w „naszym” hotelu tylko, dlatego, że jego rodzice
wybrali opcję
droższego hotelu ale za to z większymi atrakcjami dla dzieci.
Co dolega
Leosiowi nie jestem w stanie Wam napisać, ponieważ nie spotykaliśmy się, więc
nie było jak
porozmawiać.
Mijaliśmy
się jedynie pod delfinarium.
Jak Leoś
kończył terapię to my zaczynaliśmy.
Trochę szkoda, że wybrali innych hotel ponieważ byli trochę po za grupą.
Nie byliśmy w stanie siąść, porozmawiać i miło spędzić czas przy kawie.
Ja osobiście nie polecam takiej obcji bo mimo starań organizatorów (czyt. Fundacja Dobra Wioska) nie
brali
czynnego udziału w zajęciach grupowych bo po prostu się na nich nie pojawiali.
Oksance (pani prezes Fundacji Dobra Wioska) było bardzo źle z tym ponieważ jest takim człowiekiem
który by serce na dłoni oddał żeby wszyscy czuli się dobrze i bardzo ubolewała nad tym, że są tam
osamotnieni.
8.Była
również dziewczynka (imienia niestety nie pamiętam z powodu tego samego jak w
przypadku
Leosia- mieszkała w innym hotelu. W tym samym, co Leoś i z takich
samych powodów)
Jak przypomnę sobie imię to zaraz poprawię swój błąd- przepraszam najmocniej za moją krótką pamięć.
Była z mamą
i tatą i również drugi raz brała udział w terapii.
Za dużo o
niej także nie jestem w stanie napisać.
Ale wiem, że
choruje na zespół angelmana.
Naprawiam swój błąd i krótką pamięć:
Ta śliczna dziewczynka ma na imię Blanka.
9. No i była
także Julka z mamą i tatą.
Julki nie
muszę Wam przedstawiać, bo już ją doskonale znacie z moich wcześniejszych
wpisów.
Dla „gapowiczów-którzy
nie skojarzyli” chodzi o moją „prywatną” Juleczkę.
Dodam, że moja Julka była jedynym dzieckiem na turnusie nie
chodzącym ale mimo wszystko cieszyła się wszędzie i ze
wszystkiego.:)
10. Przez tydzień był również z nami Rysio z mamą, tata i bratem.
MIEJSCE NA ZDJĘCIE!!!!!
(niestety w chwili obecnej nie posiadam ani jednego zdjęcia Rysia ale niebawem postaram się to zmienić:) )
Rysio mieszka na Słowacji i jego turnus nałożył się na nasz przez co mieliśmy okazję poznać tego uroczego
brzdąca jak również jego fantastyczną mamę, tatę i brata.
Wiele przyjemnych i radosnych chwil spędziliśmy razem.
Szczególnie w pamięci zostaną mi te jak wszyscy prawie płakaliśmy ze śmiechu porównując znaczenia słów
polskich przetłumaczonych na słowacki.
Jednym z takich słów było słowo pingwin i lody.
Nie mam pojęcia skąd nam się wzioł ten pingwin i te lody ale było mnóstwo radości z tego powodu
ponieważ pingwin po słowacku to tuczniak a lody to zmarzlina.
I tak nam się wszystkim to spodobało, że ciągle sobie to przypominaliśmy.
No po krotce
przedstawiłam Wam wszystkie rodziny będące na turnusie, więc wracam do tego, co
działo
się po spotkaniu z terapeutami.
Po spotkaniu
przyszły pierwsze, wspólne zajęcia na basenie.
Mają na celu
zapoznanie się terapeutów z dzieciakami obcując razem w środowisku wodnym.
O kurcze,
ale to dumnie brzmi „obcowanie w środowisku wodnym” ha ha ha chyba mnie trochę poniosło,
ale niech już tak zostanie.
Zajęcia w
wodzie raczej każde dziecko lubi, ale przy dzieciach chorych-niepełnosprawnych
wszystko jest
możliwe.
To, co dla
dziecka zdrowego w pełni sprawnego jest super, świetne i w ogóle dla chorego i
niepełnosprawnego niekoniecznie.
Ale tym
razem o ile dobrze pamiętam wszystkie dzieci tą próbę przeszły pozytywnie.
Nie było żadnych
niespodziewanych incydentów.
Większość
tego pierwszego dnia spędziliśmy na basenie i spacerach.
Jestem zafascynowana delfinoterapia. Mam 2dzieci chorych na autyzm i lekarze cały czas mówią ze trzeba czekać.... Chciała bym dla moich dzieci terapii z delfinami. Mieszkam w Anglii i nie wiem jak się do tego zabrać czy można liczyć na jakieś dofinansowanie czy trzeba za wszystko samemu płacić. Proszę o pomoc. Dziękuję ania.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie panią :)
OdpowiedzUsuńZ tego co mi wiadomo niestety żadnego dofinansowania do delfinoterapii nie ma :(
Ale proszę pomyśleć o zgłoszeniu się do jakieś fundacji w Polsce i założyć dzieciom subkonta aby móc zbierać 1% podatku.Zawsze to jakoś ułatwi zbiórkę pieniążków potrzebną na terapie tym bardziej w pani przypadku bo zebrać pieniążki dla jednego dziecka jest nie łatwe a co dopiero dla dwójki.
Także trzymam kciuki za panią :)
A jeśli chodzi o organizatorów delfinoterapii to z czystym sumieniem polecam Fundację "Dobra Wioska" http://www.dobrawioska.org/ z Warszawy.
My już dwa razy z nimi byliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni.
Pozdrawiam serdecznie.