Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

" Delfinoterapia-dzień 1 "





Dzień pierwszy był dniem wolnym od delfinoterapii.

W tym dniu odbyło się jedynie spotkanie z terapeutami delfinoterapii w celu ustalenia grafiku terapii i przydzielenia terapeuty.

Julki terapeutom był Marcin, z czego bardzo się ucieszyliśmy, ponieważ w zeszłym roku również pływał z 

Julką, więc dokładnie wiedział, czego może się spodziewać i jak postępować z naszym małym buntownikiem.

Terapię rozpoczynaliśmy w piątek o godzinie 10:30.



W turnusie brało udział 9 rodzin.



1.Była Karinka z mamą, tatą i bratem.



Karina urodziła się i mieszka w Anglii.

Jej mama jest polką a tata anglikiem.

Karina cierpi na autyzm.

To śliczna i niesamowita dziewczynka jednakże miewa napady agresji i wtedy krzywdzi samą siebie jak 

również bliskie jej osoby.

Mam nadzieję, że po terapii się to zmieni przynajmniej w jakimś stopniu.



2. Była Zuzia z mamą i tatą. 


Zuzia cierpi na zespół wad wrodzonych.

Przesympatyczna i radosna dziewczynka.

Taki mały głodomorek.

Co się spotykaliśmy to Zuzik mówiła:

 „ mniam, mniam”

Brakuje mi tego jak nie wiem- takie urocze to było i aż się miło patrzyło, że dzieciaczek ma taki apetyt.




3.Był Filipek z mamą i ciocią.



Filipek o ile dobrze pamiętam również cierpi na autyzm.

Filipek z kolei to taki nasz nurek turnusowy.

Taka foczka słodziutka.

Nie jeden dorosły nie mógłby się pochwalić taką umiejętnością nurkowania jak Filipek.

Nie straszna mu była słona woda w morzu czy chlorowana woda w basenie.

Wiecznie nurkował.



4.Był Oskar z mamą, tatą i siostrą.



Oskar cierpi również na autyzm i w delfinoterapii brał udział już trzeci raz.

Drugi w Kusadasi z Fundacją Doobra Wioska


Oskar to wesoły 12-letni chłopiec, który z niesamowitą czułością przytulał się do swojego taty.






5.Był Szymonek z mamą i tatą.



Szymon to kochany dzieciak.

Ciekawy świata i bardzo inteligentny.

Cierpi na autyzm (o ile dobrze pamiętam).

Potworny pieszczoch z niego i gaduła.

Ale mnie to w ogóle nie przeszkadzało.

Uwielbiam takie dzieciaczki i z przyjemnością go słuchałam, choć nie raz nie rozumiałam, co mówi, 

ponieważ Szymonek ma problemy z mową.

Bardzo niewyraźnie mówi.

Ale nie zraża go to i nie denerwuje się jak ktoś go nie rozumie tylko powtarza wszystko jeszcze raz.

To niesamowita umiejętność- większość dzieci by się złościła, ale nie Szymuś- Brawo dla Ciebie kochany 

urwisku. 



6.Był Pawełek z mamą, tatą i siostrą.



Pawełek także cierpi na autyzm.

Pawełek z rodzicami byli jednak w innym hotelu, ponieważ w „naszym” nie było już miejsc jak zapisywali się

 na turnus.

To sympatyczny i bardzo uczuciowy chłopczyk, który w ewidentny sposób okazywał swą miłość swoim 

bliskim.

O Pawełku napiszę jeszcze kilka słów w późniejszych postach, ponieważ to kolejny cudowny przykład, jaki 

wpływ ma delfinoterapia.




7.Był Leoś z mamą i tatą.

 

Leoś także brał udział w terapii po raz drugi.

O nim za dużo nie jestem w stanie napisać, ponieważ również wraz z rodzicami przebywali w innym hotelu.

Jednak w tym przypadku nie z braku miejsc w „naszym” hotelu tylko, dlatego, że jego rodzice wybrali opcję 

droższego hotelu ale za to z większymi atrakcjami dla dzieci.

Co dolega Leosiowi nie jestem w stanie Wam napisać, ponieważ nie spotykaliśmy się, więc nie było jak 

porozmawiać.

Mijaliśmy się jedynie pod delfinarium.

Jak Leoś kończył terapię to my zaczynaliśmy.

Trochę szkoda, że wybrali innych hotel ponieważ byli trochę po za grupą.

Nie byliśmy w stanie siąść, porozmawiać i miło spędzić czas przy kawie.

Ja osobiście nie polecam takiej obcji bo mimo starań organizatorów (czyt. Fundacja Dobra Wioska) nie 

brali 

czynnego udziału w zajęciach grupowych bo po prostu się na nich nie pojawiali.

Oksance (pani prezes Fundacji Dobra Wioska) było bardzo źle z tym ponieważ jest takim człowiekiem 

który by serce na dłoni oddał żeby wszyscy czuli się dobrze i bardzo ubolewała nad tym, że są tam 

osamotnieni. 
 
 

8.Była również dziewczynka (imienia niestety nie pamiętam z powodu tego samego jak w przypadku 

Leosia- mieszkała w innym hotelu. W tym samym, co Leoś i z takich samych powodów)



Jak przypomnę sobie imię to zaraz poprawię swój błąd- przepraszam najmocniej za moją krótką pamięć.

Była z mamą i tatą i również drugi raz brała udział w terapii.

Za dużo o niej także nie jestem w stanie napisać.

Ale wiem, że choruje na zespół angelmana.

Naprawiam swój błąd i krótką pamięć:

Ta śliczna dziewczynka ma na imię Blanka.
 










9. No i była także Julka z mamą i tatą.





 Julki nie muszę Wam przedstawiać, bo już ją doskonale znacie z moich wcześniejszych wpisów.

Dla „gapowiczów-którzy nie skojarzyli” chodzi o moją „prywatną” Juleczkę.

Dodam, że moja Julka była jedynym dzieckiem na turnusie nie 

chodzącym ale mimo wszystko cieszyła się wszędzie i ze 

wszystkiego.:)














10. Przez tydzień był również z nami Rysio z mamą, tata i bratem.


                                      MIEJSCE NA ZDJĘCIE!!!!!
(niestety w chwili obecnej nie posiadam ani jednego zdjęcia Rysia ale niebawem postaram się to zmienić:) )


Rysio mieszka na Słowacji i jego turnus nałożył się na nasz przez co mieliśmy okazję poznać tego uroczego

 brzdąca jak również jego fantastyczną mamę, tatę i brata.

Wiele przyjemnych i radosnych chwil spędziliśmy razem.

Szczególnie w pamięci zostaną mi te jak wszyscy prawie płakaliśmy ze śmiechu porównując znaczenia słów 

polskich przetłumaczonych na słowacki.

Jednym z takich słów było słowo pingwin i lody.

Nie mam pojęcia skąd nam się wzioł ten pingwin i te lody ale było mnóstwo radości z tego powodu 

ponieważ pingwin po słowacku to tuczniak a lody to zmarzlina.

I tak nam się wszystkim to spodobało, że ciągle sobie to przypominaliśmy.



No po krotce przedstawiłam Wam wszystkie rodziny będące na turnusie, więc wracam do tego, co działo 

się po spotkaniu z terapeutami.

Po spotkaniu przyszły pierwsze, wspólne zajęcia na basenie.

Mają na celu zapoznanie się terapeutów z dzieciakami obcując razem w środowisku wodnym.

O kurcze, ale to dumnie brzmi „obcowanie w środowisku wodnym” ha ha ha chyba mnie trochę poniosło, 

ale niech już tak zostanie.

Zajęcia w wodzie raczej każde dziecko lubi, ale przy dzieciach chorych-niepełnosprawnych wszystko jest 

możliwe.

To, co dla dziecka zdrowego w pełni sprawnego jest super, świetne i w ogóle dla chorego i 

niepełnosprawnego niekoniecznie.

Ale tym razem o ile dobrze pamiętam wszystkie dzieci tą próbę przeszły pozytywnie.

Nie było żadnych niespodziewanych incydentów.


Większość tego pierwszego dnia spędziliśmy na basenie i spacerach.

2 komentarze:

  1. Jestem zafascynowana delfinoterapia. Mam 2dzieci chorych na autyzm i lekarze cały czas mówią ze trzeba czekać.... Chciała bym dla moich dzieci terapii z delfinami. Mieszkam w Anglii i nie wiem jak się do tego zabrać czy można liczyć na jakieś dofinansowanie czy trzeba za wszystko samemu płacić. Proszę o pomoc. Dziękuję ania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie panią :)
    Z tego co mi wiadomo niestety żadnego dofinansowania do delfinoterapii nie ma :(
    Ale proszę pomyśleć o zgłoszeniu się do jakieś fundacji w Polsce i założyć dzieciom subkonta aby móc zbierać 1% podatku.Zawsze to jakoś ułatwi zbiórkę pieniążków potrzebną na terapie tym bardziej w pani przypadku bo zebrać pieniążki dla jednego dziecka jest nie łatwe a co dopiero dla dwójki.
    Także trzymam kciuki za panią :)
    A jeśli chodzi o organizatorów delfinoterapii to z czystym sumieniem polecam Fundację "Dobra Wioska" http://www.dobrawioska.org/ z Warszawy.
    My już dwa razy z nimi byliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń